Kościół szukający schronienia w Europie
W Polsce, tak jak i w całej Europie, temat islamskich emigrantów nie schodzi z pierwszych stron gazet. Unia Europejska w ramach polityki relokacyjnej postanowiła na Starym Kontynencie przyjąć ponad 120 tysięcy uchodźców. Według planu Komisji Europejskiej do Polski ma trafić ich prawie 13 tysięcy.
Tymczasem na Bliskim Wschodzie na pomoc oczekują chrześcijanie, o których świat nie chce pamiętać. O tych i innych aspektach, które niesie ze sobą Arabska Wiosna, kogo i jak należy wspierać, opowiada arcybiskup Mosulu Yohanna Petros Mouche.
Pasterz Niniwy na wygnaniu
Mosul to historyczne miasto w północnym Iraku, leżące nad rzeką Tygrys. Po drugiej stronie koryta rzecznego niegdyś mieściła się Niniwa – starożytna osada, kolebka cywilizacji asyryjskiej. Dziś te tereny zostały zniszczone przez Państwo Islamskie. Setki tysięcy mieszkańców postanowiły opuścić te strony ze względu na terror, jaki wprowadzili radykalni islamiści. Szczególnie zagrożeni byli chrześcijanie. Jednym z uchodźców jest katolicki arcybiskup Yohanna Petros Mouche. W Mosulu przewodniczył jednej z najstarszych wspólnot chrześcijańskich. Wyznawcy Chrystusa żyli tam i egzystowali w pokoju z muzułmanami od ponad 1700 lat. Dziesięć lat temu, w 2003 roku nad Tygrysem zamieszkiwało tam ponad 30 tysięcy, chrześcijan – dziś nie ma tam już nikogo. Sam arcybiskup, choć jest Irakijczykiem z urodzenia, wychowanym w bliskowschodnim kręgu kulturowym, pozostającym w ścisłym kontakcie z cywilizacją arabską, dla muzułmanów z racji wyznania pozostaje niewiernym. Na wygnaniu pozostaje od sierpnia 2014 roku, kiedy to dżihadyści wszystkim innowiercom postawili ultimatum: jeśli chcecie dalej kultywować swoją wiarę, musicie odejść. Tym, którzy zdecydowali się zostać, nakazano przejść na islam w ciągu roku i tym samym stać się obywatelami drugiej kategorii. Ci, którzy dokonaliby takiego wyboru musieliby opłacić specjalny, wysoki podatek. Wszystkim pozostałym groziła śmierć. Z tego właśnie powodu hierarcha kościoła w Mosulu zmuszony został do ucieczki. Chce ratować swoich wiernych, ponieważ ich życie dalej jest zagrożone. Chrześcijanie z Mosulu w obawie przed prześladowaniami rozproszyli się i obecnie przebywają w Kurdystanie, Jordanii, Turcji i innych rejonach Iraku. Arcybiskup Mouche szuka w Europie miejsca, gdzie mogłaby osiedlić się duża wspólnota chrześcijan z Bliskiego Wschodu, jednak nie jest to proste.
Jestem w diasporze ze swoimi wiernymi. Moi diecezjanie z dnia na dzień musieli dokonać trudnego wyboru z ludzkiego punktu widzenia: zostawić wszystko co posiadali, porzucić swoje domy. Zrobili to żeby zachować swoją wiarę, godność, wolność i zasady moralne. Zostali do tego zmuszeni przez Państwo Islamskie, które wymuszało i nadal wymusza na chrześcijanach warunki, które są nie do przyjęcia – nie tylko z punktu widzenia chrześcijańskiego, ale i ludzkiego – wspomina arcybiskup.
Uciekinierom, w tym rodzinom z małymi dziećmi, nie wolno było wziąć ze sobą niczego. Wychodzili z domów tak jak stali, zabierając ze sobą butelkę wody, potrzebne dokumenty. Rodzice transportowali swoje pociechy w fotelikach samochodowych.
Wygnańcy szukali schronienia między innymi w pobliskich miastach, takich jak Erbil. Koczowali w kościołach, na podziemnych parkingach, w szkołach, nie mając pewności, czy obietnice islamistów są cokolwiek warte. Na zdjęciach wykonanych przez fotoreporterów Associated Press czy agencji informacyjnej Reuters można zobaczyć zdjęcia bliźniaczo przypominające konflikt serbsko – bośniacki. Osiedle namiotów budowane na ziemi niczyjej. Małe dzieci z przerażeniem w oczach, z całych sił przytulające rodziców. Kościelna ławka zastępująca łóżko. Odkąd kontrolę nad historycznymi terenami Babilonii i Mezopotamii przejęło Państwo Islamskie (ISIS), słowo bezpieczeństwo straciło jakiekolwiek znaczenie.
Chrześcijanie w Iraku żyją w dramatycznych warunkach. Są zmęczeni i zdesperowani, zależy im jedynie na odnalezieniu miejsca do życia gdzie mogą zachować swoją wiarę i dziedzictwo kulturowe. Mają nadzieję, że ta wojna kiedyś się zakończy. Wtedy będą mogli wrócić i odzyskać w pełni prawa obywatelskie. W tym momencie nie ma nawet mowy o perspektywie powrotu. Rodziny są rozproszone, tracą ze sobą kontakt, żyją w niepewności – dodaje hierarcha.
Koń trojański i niechciani chrześcijanie
Katolicki arcybiskup przestrzega przed polityką otwartych drzwi – powodem migracji większości muzułmańskich wychodźców do Europy jest wygoda ekonomiczna. Jednakże nie da się oddzielić tych migrantów od tych, którzy przyjeżdżają w innym celu. Do Europy przyjeżdżają młodzi, silni mężczyźni, bez rodzin.
To rodzi niestety dalsze niebezpieczeństwa – w tak mało inwazyjny sposób ideologia ISIS może przeniknąć do krajów Europy. Prędzej czy później ta ideologia może zagrozić także i nam. Już teraz docierają do nas informacje o stawianiu żądań przez muzułmańskich imigrantów – nie będziemy mieszkać razem z chrześcijanami, nie będziemy jeść z pudełka z symbolem Czerwonego Krzyża. Co będzie dalej? – dobitnie ostrzega kapłan.
W przeciwieństwie do muzułmanów, chrześcijanie z terenów Azji Mniejszej reprezentują zupełnie inny światopogląd, który ma swoje źródło w wierze katolickiej.
Ta kultura nauczyła się żyć w zgodzie w społeczeństwach, z którymi się asymilowała. Zawsze przebiegało to bezkonfliktowo, w przeciwieństwie do wielu ugrupowań muzułmańskich. Grupa chrześcijan w Iraku to w większości ludzie wykształceni, osoby, które nie są bardzo dobrze zorganizowane, chcą pracować – podkreśla arcybiskup.
Aby móc umożliwić przyjazd do Polski swoim rodakom, arcybiskup postanowił rozmawiać na forum publicznym z przedstawicielami mediów i z organizacjami oddelegowanymi z ramienia Kościoła katolickiego.
Obawiałem się, że ludzie mogą być niechętni tej inicjatywie, jednak przekonałem się, że tak nie jest. Ludzie są przychylni, chcą pomagać chrześcijanom w potrzebie, jednak nie jest to łatwe. Wymaga to wsparcia zarówno wielu organizacji, jak i pomocy ze strony każdego państwa, które przyjmuje uciekinierów – dodaje kapłan.
Arcybiskup z rozczarowaniem przyznaje, iż polski rząd pozostaje bierny w kwestii przyjmowania chrześcijańskich uchodźców z terenów kontrolowanych przez ISIS. Z drugiej strony Polska jako członek Unii Europejskiej na mocy umowy relokacyjnej zobowiązała się przyjąć ponad dziesięć tysięcy uchodźców muzułmańskich. Z jakich powodów Polska nie chce przyjąć uchodźców, którzy – pomimo iż wychowani w odmiennej kulturze – są wyznawcami tej samej wiary? Wśród chrześcijan z Bliskiego Wschodu czekających na możliwość wyjazdu znajdują się pracowici rolnicy i murarze. Jest wiele osób wykonujących rożne prace rzemieślnicze, są osoby po studiach wyższych, wykształceni i inteligentni. Wszyscy oni mogliby przyczynić się do rozwoju kraju, gdzie przeczekają trudny,
wojenny czas.
Exodus muzułmanów
Europa ochoczo wzywa do polityki solidarności i wsparcia uchodźców, którzy masowo napływają z terenów Afryki Północnej i Azji Mniejszej. Niezweryfikowana tożsamość części imigrantów, groźby represji, obietnice świętej wojny ze strony skrajnych odłamów islamu, brak szacunku dla kultury europejskiej i roszczeniowe żądania – te wszystkie czynniki budzą lęk i poczucie zagrożenia z punktu widzenia mieszkańców Starego Kontynentu. Nie tylko
Europejczycy obawiają się inwazji islamistów, granice przed uchodźcami zamykają między innymi bogate kraje arabskie, takie jak Arabia Saudyjska czy Katar. Dlaczego? Arcybiskup Mosulu zaleca rozważenie i tej kwestii.
To kraje rozwijające się i jako prężne rynki gospodarczej potrzebują siły roboczej, ale nie chcą przyjmować migrantów z krajów muzułmańskich, ponieważ tym nie zależy na pracy – stwierdza.
Stąd też wiele muzułmanów migruje do zamożnych krajów Europy, w których może się osiedlić i liczyć na utrzymanie ze strony państwa przyjmującego. Część muzułmanów emigruje do Europy ze względu na możliwość wykorzystania polityki socjalnej i zaplecza finansowego, które przysługuje uchodźcom w bogatych krajach Zachodu. Celem większości z nich nie jest jednak Polska, ale Niemcy i kraje skandynawskie. Iracki hierarcha stwierdza, że geograficzne położenie kraju w tym wypadku działa na naszą korzyść.
Jeśli głównym celem muzułmanów będzie w tym wypadku chęć wykorzystania benefitów pieniężnych i pobieranie zasiłków, prędko opuszczą Polskę. Należy jasno zdefiniować warunki dotyczące przybycia i pobytu uchodźców, postawić uchodźcom konkretne wymagania, które jak dotąd nie zostały sprecyzowane. Przyjęcie chrześcijańskich rodzin wiązałoby się z korzyściami dla Polski – w przeciwieństwie do sytuacji na Zachodzie Europy, tutaj z Iraku mogłyby przyjeżdżać całe rodziny, a nie tylko samotni, młodzi mężczyźni, których cel pobytu pozostaje niejasny – podsumowuje arcybiskup.
Joanna Kupiec