Dyplomacja patriotyczna; wielkiego wirtuoza, wielkiego kompozytora, wielkiego dyplomaty, wielkiego premiera Ignacego Jana Paderewskiego.
Ignacy Jan Paderewski w liście do swego biografa R. Landaua pisał: „Pochodzę z niezamożnej, starej, szlacheckiej rodziny, takich rodzin w dawnej Polsce było wiele tysięcy. Rodzinom rolników rycerzy za zasługi w orężnej obronie kraju przysługiwało, obok innych przywilejów, stałe prawo wyborców… . Moja rodzina w późniejszych czasach wydawała: ziemian, to jest rolników, lekarzy, urzędników, nauczycieli, a więc ludzi o poziomie umysłowym i towarzyskim względnie wysokim”.
W 1918 roku po zakończeniu I wojny dla polskich środowisk patriotycznych zarówno prawicowych, lewicowych i centrowych powstało wielkie wyzwanie, jak odzyskać utraconą 125 lat temu niepodległość i przywrócić Polsce miejsce na mapie Europy. Zanim powiemy więcej o Ignacym Janie Paderewskim wypada zauważyć, że podczas gdy on walczył o wprowadzenie Polski na mapę Europy współcześnie przedstawiciele rządu polskiego a w szczególności nieudana misja pana Magierowskiego w Waszyngtonie tak mało uczyniły aby powstrzymać witalność ustawy S447 w Senacie czy też H.R.1226 w Izbie Reprezentantów w Amerykańskim Kongresie.
W czasach kiedy miała miejsce konferencja wersalska Polskę reprezentowały dwie wielkie osobistości: Paderewski i Roman Dmowski. Co jest ciekawe, iż wówczas za suwerennością Polski bardzo efektywnie i jednoznacznie wypowiadał się prezydent Stanów Zjednoczonych Woodrow Wilson oraz prezydent Francji Georges Clémenceau przy jednoczesnej dużej opozycji wobec polskiej niezależności wypowiadały się środowiska Żydów amerykańskich. Niektórzy w tym mogliby dopatrywać się jakkolwiek odległej w czasie, ale analogii z tą różnicą, że dzisiaj nie mamy już ani Wilsona ani Clémenceau po swojej stronie. Na dodatek nie mamy ani Paderewskiego ani Dmowskiego. Paderewski wówczas był najwybitniejszym pianistą, wirtuozem świata a tysiącem swoich koncertów zdobył najwyższe uznanie nie tylko w kręgach artystycznych, ale również w kręgach politycznych. Każdy swój koncert rozpoczynał przybliżeniem historii Polski swoim słuchaczom z czupryną rozwianych włosów, oparty o fortepian przypominał światu a przede wszystkim Europie, że utrata polskiej suwerenności w 1772 roku to był ogromny wstyd dla demokracji europejskiej i sytuację tą należało zmienić.
Niestety, ale w całym polskim rządzie nie mamy osobistości i osobowości kalibru Paderewskiego. A porównanie możliwości sprawczych pana Magierowskiego czy innych polityków do Paderewskiego uświadamia nam jedynie dołek w jakim się znajdujemy.
Odwołując się do słów samego Paderewskiego, iż pochodzi z rodziny starej, jakkolwiek niezamożnej szlachty, tej która dawała ojczyźnie rolników-rycerzy, tych właśnie którzy zbudowali pierwszą Rzeczpospolitą od Bałtyku do Morza Czarnego nie da się w żaden sposób porównać z rodowodami naszych współczesnych szafarzy życia kulturowego, gospodarczego i politycznego. Rządząca nami współcześnie elita polityczna korzenie swoje wywodzi przede wszystkim z PRL-owskich funkcjonariuszy różnej maści. Poczynając od sprowadzonych przez Stalina dywersantów z PKWN-u, po osobistości wywodzące się z UB, SB czy też dygnitarzy z PZPR. Współcześni dygnitarze oraz ośrodki opiniotwórcze korzenie swoje wywodzą być może z przedwojennych bojówek komunistycznych oraz powojennych pracowników systemu bezpieczeństwa, wojska i PZPR. Duża z nich część z nich zdążyła się nawet spolonizować, ale we własnym stylu. No i nic dziwnego, że nikt się z nimi nie liczy na arenie międzynarodowej. Krótko tę sprawę podsumował polityk rosyjski pochodzenia żydowskiego pan Żyrinowski, który naszą transformację od czasów III Rzeczypospolitej włącznie określił jako: „ta cała wschodnia Europa jak jechała z nami, to jechała w wagonie I klasy i na samym początku pociągu, a teraz w tej Europie Zachodniej czy też u Amerykanów jadą w ostatnim wagonie, drugiej klasy i to na miejscach stojących”. Czyżby u awanturnika politycznego Żyrinowskiego zawierały się jakieś słowa prawdy w jego niewybrednej analogii.
Powracając do Paderewskiego, przyszedł na świat 6 listopada 1860 roku, w Kuryłówce na Podolu, w pobliżu Lityniu nad Bohem. Państwo Poliksena i Jan Paderewscy posiadali dwójkę dzieci: córkę Antoninę i syna Ignacego Jana. Tragicznie w kilka miesięcy po narodzinach matka Ignacego zmarła a wychowaniem obojga dzieci zajął się ojciec. Zauważywszy predyspozycje muzycznego swego 3-letniego syna zaangażował nauczyciela muzyki Filipa Runowskiego, skrzypka, dawnego ucznia Konserwatorium Wiedeńskiego jako nauczyciela początków gry na fortepianie.
Trzy lata później przez Podole przeszła burza Powstania Styczniowego a powiat lityński dostarczył powstaniu około 100 jeźdźców z giermkami i najprawdopodobniej wśród nich znajdował się ojciec Ignacego – Jan Paderewski. Najprawdopodobniej udzielał on też pomocy innym powstańcom za co został aresztowany i spędził rok w więzieniu. Zwolniono go na prośbę okolicznych chłopów ukraińskich.
Po powrocie z więzienia żeni się ponownie z Anną z Tańkowskich, którą Ignacy zapamiętał jako miłą i dobrą osobę. Po 1868 roku wykształceniem Ignacego i Antoniny zajmował się Michał Babiański, weteran Powstania Listopadowego, wieloletni emigrant z Francji. Uczył on Ignacego historii Polski, czym podsycał i utwierdzał gorący patriotyzm przyszłego wirtuoza. Ignacy wraz z siostrą otrzymali bardzo staranne wykształcenie i wychowanie domowe.
Oprócz polskiego mówili biegle po francusku i rosyjsku. Dzięki wychowaniu domowemu uniknęli rusyfikatorskiego wpływu szkoły publicznej.
Dla współczesnych Polaków fakt efektywności wychowania domowego powinien posłużyć jako inspiracja co robić z dziećmi jeżeli jest się niezadowolonym z curriculum szkoły państwowej. Biografowie wirtuoza jednomyślnie stwierdzają, iż największy wpływ na kształtowanie się jego osobowości w latach szkolnych wywarła rodzina, nauczyciele i wychowawcy domowi i znajomi rodziny.
Instytut Muzyczny w Warszawie, znany powszechnie w owych czasach jako Warszawskie Konserwatorium Muzyczne, założone przez wybitnego skrzypka, Apolinarego Kątskiego w roku 1860 gromadził corocznie około 200 uczniów z ziem całej dawnej I Rzeczpospolitej. W 1872 roku zjawił się tu również Ignacy Jan Paderewski przywieziony przez ojca z dalekiego Wołynia. Natychmiast po wysłuchaniu przez profesora wykonania pierwszego utworu przez ucznia Paderewski został przyjęty do klasy fortepianu. Interesująca ciekawostka głosi, iż w 1874 roku nastąpiło spotkanie młodego ucznia z samym carem Aleksandrem II. Ówczesną, najbardziej popularną salą koncertową był tak zwany Holl Aleksandryjski. Tam też od czasu do czasu koncertowali wybitni studenci Konserwatorium a wśród nich również Paderewski. W 1864 roku Orkiestra Konserwatorium wystąpiła w ogrodach Belwederu przed carem Aleksandrem II. A car zainteresował się młodym studentem, który grał na egzotycznym instrumencie – trambonie. Wówczas to Paderewski miał szansę zamienienia kilku zdań z samym imperatorem, który zapamiętał Paderewski sprawiał wrażenie, iż nie tylko interesuje się muzyką, ale nawet się trochę na niej zna.
W 1876 roku w poszukiwaniu pieniędzy na studia Paderewski z dwoma kolegami wyprawił się na północny-wschód do miast takich jak: Witebsk, Łuki Wielkie, północno-wschodnie krańce Twerskiej Guberni a następnie w okolice Nowgorodu, Pskowa aż wreszcie dotarli do Petersburga. Młodzieńcy podróżowali bez grosza przy duszy, bez adekwatnej odzieży i bielizny o suchym chlebie i z paczką herbaty. I jakkolwiek celem podróży był zarobek na czesne i koszty utrzymania, to niestety, ale jak zawsze wybawiał z opresji Paderewskiego ojciec, wysyłając oczekiwane pieniądze, aby syn powrócił do Warszawy i kontynuował studia.
25 czerwca 1878 roku Paderewski zdał podstawowe egzaminy przed zarządem Instytutu Muzycznego i otrzymał najlepsze oceny z 26 zdających studentów. Jako jedyny z kilku przedmiotów otrzymał piątki rzymskie. Otrzymał też patent z numerem 186 świadczący o ukończeniu Instytutu Muzycznego i aż trzykrotnie koncertował w sali aleksandryjskiej Ratusza Miasta Warszawy.
Jesienią 1878 roku dyrektor Instytutu, Apolinary Kątski zaangażował Paderewskiego jako profesora fortepianu z roczną pensją 300 rubli. Paderewski bardzo sumiennie wypełniał swoje obowiązki i cieszył się sympatią i uznaniem studentów. Ostatecznie zakochała się w nim nie bez wzajemności absolwentka Instytutu Antonina Korsakówna z Rudni na dalekiej Witebszczyźnie. Młodzi pobrali się w majątku panny młodej w dniu 7 stycznia 1880 roku i zamieszkali w Warszawie. Paderewski kontynuował pracę w Instytucie, a w celu uzupełnienia dochodów dawał koncerty ze znanym warszawskim skrzypkiem również profesorem Instytutu – Władysławem Górskim. W październiku 1880 roku Paderewskim urodził się syn Alfred, ale i tu ponownie życie nie oszczędziło mu ciosów, bo już w kilka dni po porodzie – 18 października Antonina zmarła najprawdopodobniej na skutek gorączki popołogowej. I tak Alfred został osierocony przez matkę, podobnie jak Paderewski przez swoją matkę. Niemowlęciem przez pewien czas opiekowała się babka Julia Korsakowa. Paderewski ponownie jako dwudziestoletni wdowiec z niemowlęciem na utrzymaniu staje w nowej sytuacji życiowej, ale w dalszym ciągu prowadzi klasę fortepianu i jak wyraził się o nim Władysław Żeleński: „zanim zdołał opanować technikę fortepianową, duchową stronę utworu ogarniał intuicyjnym prawie zmysłem”.
Paderewski stanął przed trudnym wyborem czy kariera kompozytora, czy też pianisty. W celu dokonania rozeznania tej sytuacji wybrał się do Berlina i w styczniu 1882 roku rozpoczął studia u wybitnego pedagoga i znanego kompozytora – Friedricha Kiela. Szybko poznał Berlin, regularnie bywał na koncertach. A swe wrażenia i uwagi przekazywał do Warszawy, szczególnie do swego przyjaciela Władysława Górskiego. Zawarł też znajomość z berlińskim wydawcą Hugonem Bockiem, właścicielem firmy wydawniczej i księgarskiej Ed. Bote und G. Bock, która do końca 1882 roku opublikowała 8 opusów Paderewskiego. Po powrocie do Polski Paderewski dalej uczy i koncertuje z przyjacielem Władysławem Górskim a wśród słuchaczy częstym gościem bywał Bolesław Prus.
Kontynuując pracę w Instytucie zaprzyjaźnił się z doktorem Tytusem Chałubińskim, z którym w 1883 roku wybrał się na Podhale i w Tatry. Zapisywał pilnie melodie pieśni i tańców góralskich. W wyniku tych prac powstał cykl „Album Tatrzański”. Fragmenty tego albumu zagrał Paderewski na nowym zakopiańskim dworcu tatrzańskim z taką porywającą dziarskością i takim odczuciem ducha muzyki góralskiej, że zasłuchani górale komplementowali jego grę, że gra jak „diabeł” – pełen poezji i młodzieńczej brawury.
W czasie swojej następnej podróży w 1884 roku w mieszkaniu Hugona Bocka Paderewski spotyka najsłynniejszego wówczas pianistę świata, Rosjanina Antoniego Rubinsteina. W liście do Władysława Górskiego o tym spotkaniu napisze: „prosił on mnie sam bym coś swego zagrał – grałem więc bardzo dużo i bardzo podle. Rubinstein jednak winszował mi i powiedział, że rad był usłyszeć rzeczy pod każdym względem nowe i ładne”.
We wspomnieniach spisanych z pomocą amerykańskiej dziennikarki, Merry Lawton Paderewski podkreślił, że Rubinstein przepowiedział mu wtedy, że on – Paderewski – ma świetną przyszłość przed sobą i powinien więcej komponować na fortepian. Powiedział również: „ma Pan wrodzoną technikę i mógłby Pan, jestem tego pewien, zrobić wspaniałą karierę jako pianista”. Rozmowa z Rubinsteinem wywarła duży wpływ na życie Paderewskiego. Słowa mistrza były dla niego niespodzianką: „to co powiedział przeobraziło cały mój świat”. Dotychczas bowiem sądził, że będzie kompozytorem, a po spotkaniu z Rubinsteinem powziął decyzję, że będzie pianistą. Umocniła go również w tym zamiarze Helena Modrzejewska i jej mąż – Karol Chłapowski, w których willi na Antałówce w Zakopanym grywał podczas pobytu na Podhalu latem 1884 roku. Dokonawszy tak trudnego wyboru udał się Paderewski do Wiednia ażeby pobierać lekcje u najsłynniejszego wówczas w Europie pedagoga fortepianu, Polaka, Teodora Leszetyckiego. Leszetycki początkowo odradza karierę pianisty-wirtuoza, mówiąc: „szkoda, że nie przybył Pan do mnie wcześniej. Teraz już za późno… . I jaka wielka szkoda. Mógłbym pokierować pańskimi zdolnościami i zrobić z Pana wielkiego pianistę”. Wiedeński profesor nie wziął pod uwagę wielkiej ambicji swego przyszłego studenta i jeszcze większego uporu, poświęcenia i niezmierzonej pracowitości i wytrwałości. Docenił jednak, że przybysz ma wrodzony instynkt muzyczny i najważniejszą zaletę pianisty, a mianowicie – dźwięk.
Paderewski w ogromnym, wielomiesięcznym trudzie, ćwicząc po 6-7 i więcej godzin dziennie zdobył odpowiednią dyscyplinę palców i poznał właściwą metodę pracy. W 1885 roku powraca do Warszawy, a następnie odbywa tournée po Lwowie i Krakowie. Profesor Leszetycki rekomenduje go dyrekcji Konserwatorium Muzycznego w Strasburgu. Polski muzyk otrzymuje posadę profesora z pensją 2400 marek za 24 godziny lekcji tygodniowo oraz 4 koncerty w roku. Ze Strasburga jeździł do Paryża, gdzie nawiązał serdeczną przyjaźń z fenomenalnym hiszpańskim skrzypkiem Pablo Sarasate oraz poznał kompozytora Eduarda Lalo. W 1887 roku ponownie wyjeżdża do Wiednia dla dalszych studiów do Leszetyckiego. Pracował z niesłychanym poświęceniem i w wielkim trudzie zagrożony nędzą i głodem. Leszetycki wyraził się, iż Paderewski opanował technikę w stopniu doskonałym i teraz już pracowali nad wyrobieniem stylu. I jak to wyraził Leszetycki: „pracowaliśmy nad pogodzeniem indywidualności wirtuoza z intencjami kompozytora”. W tej sytuacji Leszetycki uznał, że Paderewski jest gotów do debiutu, który nastąpił w Paryżu w sali Erarda, 3 marca 1888 roku. I to właśnie wtedy polski wirtuoz odniósł sukces na miarę światową. Powodzenie jakie wówczas odniósł wyrokowało o pochodzeniu w całej Europie. Prasa paryska pisała o nim: „najbardziej zadziwiający, wyśmienita jakość dźwięku, moc wykonania niezwykła”.
Po koncertach w Paryżu, koncertuje w Brukseli w kwietniu 1888 roku, a recenzje mówią: „wspaniała wirtuozeria, technika bez zarzutu, nie przypomina żadnego ze swych poprzedników”. W latach 1888-1891 gra cztery sezony w Paryżu pełne nadzwyczajnych sukcesów, które ostatecznie przyniosły mu powszechne uznanie i sławę. Otrzymał wówczas miano „człowieka dnia”. Jego koncerty były wydarzeniem sezonu.
9 maja 1890 roku daje swój pierwszy londyński koncert. Ciekawe, że w kraju ojczystym dokąd jego paryska sława dotarła dość szybko, została ona przyjęta z niedowierzaniem jeśli nie z powątpiewaniem. I tu nie sposób nie zrobić komentarza, że ludzie „zniewoleni” bardzo rzadko lub też wcale nie dają wiary, iż ktoś ze współbraci może być wybitny lub wielki. Ten tragiczny stereotyp myślenia i odczuwania zniewolonych jest bardzo aktualny w Polsce po dziś dzień. Dopiero w zaborze pruskim w Poznaniu Dziennik Poznański zaobserwował: „mógł czuć się, że znalazł się pomiędzy braćmi, którzy nigdy nie zapomną, że raczył rozjaśnić ich smutną, ciężką walkę trudem i troską zapełnione życie, blaskiem swego talentu i światłem swej natchnionej, wzniosłej i szczerze polskiej duszy”. Lata 90. XIX wieku przebiegały w biografii Paderewskiego pod znakiem tournees amerykańskich: 17 listopada 1891 roku debiutował na estradzie nowojorskiej w Carnegie Hall rozpoczynając sukcesem i niesłychanym nakładem sił i energii swe pierwsze amerykańskie tournée organizowane przez firmę Williama Steinwaya – producenta fortepianów. Pierwsze tournée trwało od 29 kwietnia 1892 roku i objęło 107 koncertów, w tym: 32 w Nowym Jorku, 19 w Bostonie, 17 w Chicago, 5 w Filadelfii i przyniosło artyście dochód brutto – 109 316 tysięcy dolarów, co było na tamte czasy fantastyczną sumą, najwyżej opłacanego pianisty w Stanach Zjednoczonych.
Następne tournée trwało od 5 do 6 miesięcy. Paderewski koncertował po całych Stanach, zarówno w dużych metropoliach jak i małych miasteczkach środkowego zachodu oraz przygranicznych miastach Kanady. A w 1900 roku wyprawił się nawet do Mexico City, ale prawdziwe rekordy Paderewski święcił w czasie swego 4 tournée, kiedy to w Carnegie Hall na recital chopinowski zabrakło miejsc siedzących i sprzedawano nawet miejsca stojące. 4 tournée objęło 93 koncerty i przyniosło 224 388 tysięcy dolarów. Wówczas w ciągu pół roku Paderewski przebył 23 tysiące koleją w specjalnym wynajętym dla siebie wagonie Pulmana, w którym woził swój własny fortepian – Steinwaya.
Jednocześnie 14 lutego 1902 roku w nowojorskiej Metropolitan Opera odbyła się amerykańska premiera opery Paderewskiego pod tytułem „Manru” do libretta Alfreda Nossiga według „Chaty za wsią” Józefa Ignacego Kraszewskiego. Było to prawdziwe święto muzyki w Nowym Jorku z wykonawcami takimi jak: Marcelina Sembrich i z Aleksandrem Bandrowskim w rolach głównych. Dziewięć spektakli „Manru” obejrzało wówczas kilkadziesiąt tysięcy słuchaczy spośród elity kulturalnej, społecznej i politycznej Stanów Zjednoczonych w Nowym Jorku, Bostonie, Filadelfii, Chicago, Pittsburgu i Baltimore. Prawdziwym ukoronowaniem sukcesów Paderewskiego był pierwszy występ z recitalem w Białym Domu, 3 kwietnia 1902 roku na zaproszenie prezydenta Theodore’a Roosvelta i jego żony. Wirtuoz od pierwszej chwili jak tylko zaczął zarabiać znaczące pieniądze przeznaczał duże sumy na cele charytatywne, oświatowe, kulturalne, naukowe i wydawnicze w kraju i za granicą. W roku 1896 ustanowił tak zwany Paderewski Fund., który ufundował 10 000 dolarów na nagrody dla młodych kompozytorów amerykańskich. Natomiast ogłoszony przez niego konkurs dla młodych kompozytorów polskich w 1898 roku wygrali: Zygmunt Stojanowski, Henryk Melcer, Wojciech Gawroński, 19-letni Grzegorz Fitelberg oraz słynny Emil Młynarski. Po przyjeździe do Warszawy na zapowiedziany koncert Paderewskiego w sali Aleksandryjskiej na ratuszu mieszczący zaledwie 1270 osób w żaden sposób nie mógł pomieścić 12 000 gości szturmujących salę Aleksandryjską. Udowodniło to Paderewskiemu oraz grupie melomanów warszawskich z Aleksandrem Rajchmanem i Emilem Młynarskim na czele brak odpowiedniej sali koncertowej. W wyniku czego Paderewski powołał spółkę akcyjną celem wzniesienia Filharmonii Warszawskiej. Do spółki tej wszedł przede wszystkimi ze swymi funduszami Paderewski pociągając za sobą ludzi ze sfer arystokracji oraz sfer przemysłowych Warszawy i Królestwa. Spółka ta ostatecznie oddała gmach Filharmonii do użytku na inauguracyjny koncert w dniu 5 listopada 1901 roku. Występ ten uświetnił sam mistrz Paderewski.
Dwa tygodnie później – 19 listopada 1901 roku, oddano w Warszawie do użytku Hotel Bristol, wówczas najnowocześniejszy hotel w Królestwie. I tym razem głównym udziałowcem był Paderewski. W pierwszych latach po otwarciu hotel przynosił zysku około 70 000 rubli rocznie. Następnym przedsięwzięciem Paderewskiego na rzecz Polaków było Stowarzyszenie Sanatorium Chorób Płucnych w Zakopanem jakie wybudował Paderewski pod namową doktora Kazimierza Dłuskiego szwagra Marii Skłodowskiej-Curiee. Stowarzyszenie zbudowało w Kościelisku sanatorium na 50 łóżek dla chorych na gruźlicę. Otwarte zostało 23 listopada 1902 roku. W Polsce w okresie zaborów odegrało czołową rolę w leczeniu gruźlicy. Jego pacjentami byli między innymi generał Władysław Sikorski oraz poseł na sejm Kazimierz Bartel. Reasumując stwierdzić należy, iż działalność artystyczna przyniosła Paderewskiemu sławę i pieniądze umożliwiając mu w ten sposób prowadzenie działalności społecznej a ta z kolei wciągnęła artystę w sferę działalności politycznej.
Do roku 1910 działalność polityczna odgrywała raczej niewielką rolę w życiu Paderewskiego, ale już wówczas życiem jego rządziło kilka czynników. Motywacją numer jeden kompozytora był jego niezłomny i żywy patriotyzm, któremu dawał wyraz zarówno w kraju jak i za granicą propagując wytrwale muzykę polską, zwłaszcza dzieła Chopina. Krytycy pisali, że Paderewski tak jak Chopin i inni kompozytorzy polscy nie potrafili w muzyce ukryć swej płomiennej polskości, która była nieodłączną częścią ich repertuaru. Z upływem czasu Paderewski stał się nie tylko wysłannikiem polskiej muzyki, kultury i sztuki, lecz po prostu ambasadorem polskości, przedstawicielem nieistniejącego państwa polskiego, które ciągle dawało znać o swej woli niepodległości.
Paderewski, już jako 22-letni muzyki doświadczył w Berlinie antypolskich szykan i prześladowań systemu bismarkowskiego co uczyniło go zdecydowanym przeciwnikiem kaizerowskich Niemiec i systemu politycznego. W swoim pamiętniku pisał: „Nie jestem wrogo nastawiony do Niemców, wprost przeciwnie, mam wśród nich wielu przyjaciół, a te niemiłe cechy zaobserwowałem wyłącznie u Prusaków, takie jak: bezwzględność, brutalność, zarozumiałość i arogancja. To oni właśnie narzucili ten styl Niemcom”.
Paderewski był również zdecydowanym przeciwnikiem caratu. Będąc przyjmowanym przez wielu panujących współczesnego świata raz tylko zetknął się z carem Aleksandrem II i na całe życie zapamiętał, kiedy to w 1874 roku grał w orkiestrze Instytutu Muzycznego dla cara w Belwederze. Plotka mówiła, że na skutek osobistych nacisków carycy Marii Teodorówny nie otrzymał Paderewski nominacji na dyrektora Instytutu Muzycznego w Warszawie.
Paderewski uważał carat za najpoważniejszą przeszkodzę dla niepodległości Polski i krytycznie oceniał w pierwszym okresie I wojny światowej plany starań o autonomię dla Królestwa Polskiego podejmowaną przez Erazma Piltza.
Ciekawe, iż specjalne miejsce w postawie politycznej Paderewskiego zajmował stosunek do USA i Amerykanów. Poznał on dokładnie ten kraj jak mało kto z Europejczyków, śledził jego rozwój w ciągu półwiecza – a gdy stał się mocarstwem światowym wygrał I wojnę, ale wkrótce po niej zmagał się z wielkim kryzysem, to jednak cały czas Paderewski twierdził, iż dla Polaków w tym kraju były stworzone najlepsze możliwości życia, pracy, rozwoju społecznego, pomocy Ojczyźnie. Na pomoc USA i Amerykanów liczył najbardziej, gdy podjął się działalności politycznej, to znaczy gdy prowadził akcję pomocy dla Polski i Polaków, przede wszystkim ofiar I wojny światowej.
Począwszy od 1905 roku Paderewski znalazł się w kręgu oddziaływania Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego, a szczególnie jego przywódcy Romana Dmowskiego. Paderewski aprobował ogólną linię Dmowskiego szczególnie w odniesieniu do Niemiec. To jednak nie akceptował metod walki politycznej wyznawanej przez Dmowskiego i jego zwolenników. Tak więc będą sympatykiem Dmowskiego zachował jednak pozycję samodzielną. Paderewski był potrzebny Dmowskiemu znacznie bardziej niż vice versa. Paderewski był wręcz bezcenny dla Dmowskiego albowiem dysponował ogromną gotówką, której ten potrzebował na cele wyborcze i ciągłe dofinansowywanie deficytowych gazet. Dmowskiemu niezbędne były również poparcie wpływowych osób za granicą, zwłaszcza w Anglii i Stanach Zjednoczonych a tym właśnie dysponował Paderewski.
W Europie Paderewski przeważnie mieszkał w Szwajcarii, gdzie zakupił przepiękną posiadłość Riond Bosson w pobliżu Morges. Tam właśnie zastał Paderewskiego wybuch I wojny światowej. Wraz z wybuchem wojny Paderewski wraz z Henrykiem Sienkiewiczem utworzyli Komitet Pomocy Ofiarom Wojny, którego działalność polegała na pomocy tysiącom Polaków walczących na różnych frontach, wspomaganie rannych, chorych, bezdomnych, głodujących i bezrobotnych rodaków. Przedstawiciele Komitetu organizowali zbiórki w Paryżu, Londynie i USA. Ostatecznie Komitet przyjął nazwę Polish Victims Relief Fund. W tę akcję Paderewski wkładał ogromne pieniądze oraz wiele zabiegów i starań dyplomatycznych. W maju 1915 roku Paderewski przybył do USA i od pierwszej chwili rozpoczął intensywną kampanię na rzecz pomocy Polsce, mobilizując społeczność polonijną, agitację na rzecz pomocy wojskowej. 30 maja 1915 roku w czasie przemówienia pod pomnikiem Tadeusza Kościuszki w Chicago Paderewski zaapelował o „dzień pracy dla Polski” co oznaczało zbiórkę dla Polski i w wyniku tego apelu zebrano 80 000 dolarów a był to zaledwie początek. W 1918 roku Paderewski dał ponad 140 koncertów i wygłosił ponad 340 przemówień na rzecz Polski odbywając podróże po całych USA od wybrzeża do wybrzeża. Paderewski zaprzyjaźnił się z doradcą prezydenta Wilsona pułkownikiem Edwardem Mandell House. Housa wówczas nazywano drugim Wilsonem. House będąc pod wielkim urokiem osobowości polskiego wirtuoza orędował u prezydenta na rzecz pomocy administracji amerykańskiej na rzecz pomocy w Polsce. I tak prezydent Wilson proklamował dzień nowego roku 1916 jako dzień zbiórki funduszu na pomoc ofiarom wojny w Polsce. W marcu 1916 roku Paderewski otrzymał zaproszenie do Białego Domu, gdzie dał koncert dla prezydenta Wilsona i dyplomatów oraz wyższych urzędników administracji. Wkrótce został zaproszony do Białego Domu, gdzie oprócz prezydenta czekało na niego wielu senatorów i kongresmenów. Paderewski wspominał: „byli nadzwyczaj łaskawi i zachęcający i był już uważany za przedstawiciela Polski”. W ten sposób Paderewskiego uznano za przywódcę Polonii na co przystało kierownictwo Wydziału Narodowego Polskiego.
6 listopada 1916 roku Paderewski został zaproszony do rezydencji Wilsona w stanie New Jersey i wraz z przedstawicielami Komitetów Ratunkowych oświadczył, że jest przedstawicielem Polaków i ponownie odbył wielogodzinną rozmowę z Prezydentem. Wkrótce nastąpił zasadniczy zwrot w sprawie polskiej i w dniu 8 stycznia 1917 roku pułkownik House poprosił Paderewskiego o memoriał w sprawie Polski dając mu na to zaledwie 3 dni. Ostatecznie 22 stycznia 1917 roku prezydent Stanów Zjednoczonych w orędziu do senatu USA stwierdził, że Polska powinna istnieć zjednoczona, samodzielna i niepodległa co w pewnym sensie można uznać za pierwszy fundamentalny akt niepodległości państwa polskiego na scenie międzynarodowej.
Paderewski wezwał do natychmiastowego zgłaszania się ochotników Polaków, ażeby stworzyć 100 tysięczną armię imienia Kościuszki. Ostatecznym miejscem tworzenia się armii polskiej stała się Francja. A jej wyszkolenie i wyposażenie było w dużym stopniu finansowane przez Paderewskiego i jego zbiórki na rzecz Polski. Trzeba więc stwierdzić, że Polonia amerykańska w tym czasie odegrała bardzo poważną rolę w procesie odzyskiwania przez Polskę niepodległości po 123 latach niewoli. Ostatecznie na Konferencji Wersalskiej, która ustalała granicę nowych państw prezydent Wilson ponownie wystąpił popierając roszczenia Polski do niepodległości (słynny punkt 13). Negocjacje były bardzo trudne i trwały około roku, szczególnie problemy stawiały środowiska żydowskie, które obawiały się nacjonalizmu, dlatego też wszystkie one głosowały przeciwko modelowi państwa narodowego, którego głównym pomysłodawcą był Roman Dmowski. Żydzi obawiali się ruchów rewindykacyjnych przeciwko sobie skupionych w przemyśle, handlu, rzemiośle i finansach szczególnie w warunkach pauperyzacji środowisk narodowych po wojnie. Dla rozładowania konfliktów polsko-żydowskich Paderewski spotkał się z przywódcami żydów amerykańskich Ludwikiem Marshallem i Juliuszem Rosenwaldem i Jakubem Schiffem. Na Konferencji tej Paderewski wygłosił wykład na temat tradycji tolerancji polskiej. Zwrócił uwagę, że w niepodległej Rzeczpospolitej żydzi mieli najlepsze warunki rozwoju niż w innych krajach świata. Zwrócił się również z prośbą o finansowe wsparcie przez żydów amerykańskich dla własnych współbraci w Polsce za pośrednictwem Polish Victims Relief Fund., które z własnych środków finansowało żydowskie instytucje charytatywne oraz z własnych środków pomagało żydom w potrzebie na ziemiach polskich. Prosił również o wsparcie w sprawie polskich żądań dla Gdańska, Pomorza, Wielkopolski i Śląska.
13 września 1918 roku Paderewski wraz z Dmowskim przedstawili prezydentowi Wilsonowi w Waszyngtonie prawa Polski do ziem zaboru pruskiego, rosyjskiego i austriackiego.
We wrześniu 1918 roku Paderewski z Dmowskim kontynuują rozmowy z przywódcami żydów amerykańskich deklarując w imieniu Komitetu Narodowego Polskiego równość praw wszystkich obywateli bez względu na wyznanie i narodowość w przyszłym niepodległym państwie polskim.
11 listopada 1918 roku pod naciskiem Amerykanów i Polonii Paderewski podjął decyzję powrotu do kraju. Przed odjazdem złożył dwa oświadczenia: w pierwszym mówił o konieczności utworzenia w Polsce tymczasowego rządu narodowego, który zapewniłby Polsce reprezentację na konferencji pokojowej w Wersalu i w drugim oświadczeniu stwierdził: „Polska będzie wolnym krajem i wolni będą jej obywatele. W sławnej i silnej Republice Demokratycznej, konstytucja Polski zapewni wolność i równość każdemu obywatelowi bez względu na jego pochodzenie, rasę, religię oraz poglądy polityczne. Katolicy, protestanci, żydzi będą korzystali z równych praw, ale będą też mieli równe obowiązki”.