Nowi agenci antypolonizmu

Możliwość komentowania Nowi agenci antypolonizmu została wyłączona Fakty, Historia, Mira Modelska-Creech

Tekst Cenckiewicza i Woyciechowskiego z „Do Rzeczy” wrzesień, 2014 pod szkalującym tytułem „Tajny Współpracownik Tamiza” idealnie wpisuje się w wielką, międzynarodową kampanię antypolonizmu i oszczerstw preparowanych pod adresem wybitnych Polaków, oraz historii Polski, od zarania jej dziejów, do dnia dzisiejszego.

A ponieważ nie wolno analizować elementu w oderwaniu od całości, nawiążę do szerszej perspektywy. Dla przypomnienia: Gross ze swoją oborą na parę tysięcy ofiar żydowskiego pochodzenia (na pewno większą od Wawelu) i Polacy, którym „dobrzy” Niemcy oddają broń, bo sami ludobójstwem się nie zajmują. A to, że w całym miasteczku ludności żydowskiej było około 150 osób, z czego około 50 młodych Żydów poszło do pracy w NKWD i dlatego wykonano na nich rozkaz natychmiastowej likwidacji, to się nie liczy. Jak również i to, że w czasie całaj II wojny światowej nie było jednego przypadku, kiedy to Niemcy przekazywaliby broń Polakom (pomówienie zakrawa na bezczelność).

„Polskie obozy koncentracyjne”, „Nasze matki i nasi ojcowie”, a ostatnio bardzo ciekawe zjawisko, ze strony rzekomo prawicowych dziennikarzy i pisarzy, którzy też czynnie włączyli się w „przemysł szkalowania Polaków” (tam da się zarobić). Ziemkiewicz (w masce prawicowca‑narodowca) niedawno opublikował książkę pod tytułem „Dlaczego Polacy walczyli o swoje zniewolenie? Jakie piękne samobójstwo.” Gdzie kopernikańskim odkryciem jest teza, że „dobrzy” Niemcy chcieli pokoju z Polską, ale „samobójcy” Polacy, w osobach przedwojennego Rządu, na czele z ministrem Beckiem wywołali II wojnę. Szkalowaniu poddany został też Rząd Londyński, za pośrednictwem cytatu, z książki członka tego Rządu. Sprawdziłam całą książkę, nic na co się powołuje Ziemkiewicz nie ma w oryginale. Oszustwo, oszustwem pogania jak się zacznie sprawdzać! To jest właśnie ten wspaniały, nowoczesny „warsztat naukowy”.

W przemyśle „antypolonizmu” zatrudnionych jest armia nikczemnych, płatnych pachołków. Kto tę kampanię zamawia? Nie wiem, to dla wtajemniczonych! Natomiast wiem, że jeszcze w czasach Adenauera, Niemcy zawarły porozumienie z żydowskimi organizacjami roszczeniowymi, iż Bundesrepublica wypłaci gigantyczne odszkodowania, ale jednym z warunków jest, że w dalszej przyszłości owe środowiska roszczeniowe, będą przerzucać za pomocą mediów, odpowiedziałność za II wojnę i Holocaust, z Niemców na Polaków. Intensyfikacja procesu ma następować w miarę wymierania świadków tej historii. Dziś nawet amator widzi, że ta tendencyjność jest sterowana i zorganizowana.

epi

Cudowny Feliks Konarski pisał w „Czerwonych makach na Monte Cassino”: „Bo wolność krzyżami się mierzy…”, a dziś należałoby powiedzieć: „Bo wielkość wrogami się mierzy”. Tak, panie profesorze Kieżunie, właśnie, tak!

Przeczytałam wszystko co ukazało się w prasie na temat oskarżenia profesora, ba, nawet obejrzałam wszystko, co było dostępne na „youtube”. Ale też wysłuchałam wszystkich dostępnych wystąpień profesora po raz drugi. Następnie zadałam sobie pytanie, „kto to mówi”, a ponieważ pan Woyciechowski stawia się w pozycji, prowadzonego „naukowo” przez pana Cenckiewicza. Przyjrzałam się panu Cenckiewiczowi. I najbardziej dyskretnie powiem, typowe dziecko resortowe z rodzinnymi korzonkami w KPP, czyli Komunistycznej Partii Polski, szczególnie w jej bojówkarskiej młodzieżówce. Stalin swego czasu na Kremlu żartował i cieszył się z faktu, że w tej partii „astalis tolko 3 Paliaka, a ostalnyje jewrei” (w czym też miał udział). Dlatego też w pracy magisterskiej pan Cenckiewicz udowadnia, że zaczynem przemian postępowych, w Polsce była ni mniej ni więcej, ale emigracja roku 1956 i 1968. Dlatego też od panów Bermanów, Bierutów, Minców, Michników, Różańskich, Grafów, Wolińskich, pani Brystygierowej, Wolińskiej, Śmietańskiego, Światły, Kołakowskiego, Baumana, Schaffa, wara. Ale za to znalazł prawdziwego kolaboranta z komuną, TW „Tamiza” w odróżnieniu od wcześniej wymienionych „postępowców”, którego 900 stron bibuły w ubeckich teczkach wprawiło go w stan szoku permanentnego.

I tak w odróżnieniu od „postępowców” w większości z KPP, ten Powstaniec Warszawski odznaczony orderem Virtuti Millitari, z odstrzelonym uchem, o inteligenckim rodowodzie (wrag naroda), który w walce z komunizmem położył swe życie na szali, późniejszy wybitny profesor interdyscyplinarnej dziedziny jaką jest prakseologia, finansista, ekonomista, wybitny specjalista z teorii organizacji i zarządzania jawi się, niebezpiecznym agentem bezpieki z epoki Gierka.

Acha, wszystko staje się jasne przecież Gierek przyszedł do władzy, po tym jak rozegrała się walka „natolińczyków” z „puławiannami”, czyli jak mnie wyjaśniano, „żydów” z „chamami”. A ponieważ nasz krypto‑historyk gierkowską epokę nadziei dla etnicznych Polaków, postrzega jako „rządy chamów” tzn. komunistów chamów, w odróżnieniu od „postępowych” komunistów internacjonalistów; tak więc naukowiec, który jakkolwiek na rozkaz aparatu nacisku grupy Gierka, ale uczy beton partyjny „teorii organizacji i zarządzania” dla dobra swoich współplemieńców jawi się niebezpiecznym agentem „Tamizą”. A ponieważ pan Cenckiewicz żyje w przekonaniu, że Polska obecnie, to „Kalifat Dzieci Resortowych” rządzona według prawa szariatu emigrantów z 56 roku i 68 roku oraz teczek bezpiecznie oczyszczonych i właściwie spreparowanych przez Komisję Michnika, sprawę agenta „Tamizy” postrzega jako wielką szansę dla osobistego awansu.

Byłam w tym czasie doktorantką w Polskiej Akademii Nauk. Przypominam sobie, że założony przez wybitnego profesora Kotarbińskiego, Zakład Prakseologii, był w oczach postępowych naukowców wielką szansą dla polskiej nauki, albowiem jako jedyni w owym „demoludzkim obozie” forsowaliśmy koncepcję; nie instrukcje z Moskwy, czy od jakiejś międzynarodówki, a zarządzanie w oparciu o prakseologiczne modele poparte statystyką, planowaniem, a nawet ekonometrią. Widocznie dla orientacji pana Cenckiewicza „instrukcja z jakiegoś międzynarodowego centrum decyzyjnego” – jawi się właściwsza! To już kwestia systemu wartości.

Po przyjściu Gierka nie wiedzieliśmy co będzie z Zakładem Prakseologii. Zakład ten był dla nas wszystkich szansą wyjścia do (co romantycznie określaliśmy) Zachodu i do czegoś, do czego jako łacinnicy tęskniliśmy. Nie myślę, że te tęsknoty mogą być zrozumiałe dla pana Cenckiewicza i spółki oraz ich przodków z KPP, ale były one podzielane przez profesora Kieżuna. Wówczas każdy zakład pracy, szpital, szkoła miał swoją Podstawową Organizację Partyjną, na czele z jej Sekretarzem i one kontrolowały wszystkie te instytucje. W Polskiej Akademii Nauk osobą taką, jeśli dobrze pamiętam, był profesor Kaczmarek. Pocztą pantoflową rozniosło się w Akademii, która była najbardziej prestiżową instytucją naukową w Polsce, że prof. Kaczmarek zdając sprawozdanie z prac Akademii wspominał o zakładzie Prakseologii, z którym współpracowałam bardzo blisko robiąc badania bardzo awangardowe na tamte czasy. Zajmując się „dyfuzją innowacji” koncepcją czysto „zachodnią”. Moje badania były drugie w świecie, po badaczu z Kanady.

W takim klimacie bardzo cieszyliśmy się, że podobno nowy pierwszy sekretarz Gierek, o bardzo prozachodniej orientacji dał się przekonać, że modele prakseologiczne mogą stać się teoretyczną podstawą do budowy i usprawnienia scentralizowanych, marksistowskich modeli zarządzania, które były raczej rozkazami z centrali. Nad tym nie pracował tylko profesor, ale cały Zakład. Przygotowując pod kierownictwem Profesora Kieżuna i profesora Kotarbińskiego materiały dla Gierka, wrzucaliśmy ile się dało cytatów ze wszystkich klasyków marksizmu. Mówiło się wówczas ile dałeś Leninów, Stalinów, Marksów i Engelsów, dla tego, aby tekst przeszedł. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w klatce i czekając, aż coś się zmieni międzynarodowo, nie siedzieliśmy na rękach, a próbowaliśmy coś robić, żeby tej generacji Polaków polepszyć warunki bytowe i krok po kroku zdobywać coraz więcej suwerenności gospodarczej i politycznej. W swoich koncepcjach prof. Kotarbiński może był trochę bardziej na lewo a prof. Kieżun na prawo.

To był przecudowny profesor, zawsze dla młodych naukowców otwarty i inspirujący. Wielki człowiek, wielki Polak, wielki charakter. Dla lewacko‑liberalnej lewicy takich Cenckiewiczów to obciach. Osoba na wyeksponowanym stanowisku, nie miała wyboru, zaproszenie na rozmowę, czy dyskusję to rozkaz. To tak jak dziś być zaproszonym do Prezydenta Obamy. Namawialiśmy profesora niech przekonuje ten beton, że da się to co robią robić lepiej, inaczej. Tak, żeby było więcej chleba, więcej szkół, więcej mieszkań, więcej szpitali i nawet więcej samochodów i więcej sanatoriów.

A to, jak tam sobie ubeki to w teczkach ustawiają, tym się nikt nie przejmował bo w duchu pogardzaliśmy nimi. Jestem świadkiem jak na przestrzeni lat w sprawie KL‑Warschau i sędzi Marii Trzcińskiej setki dokumentów było fałszowanych. Przepraszam, ale dla mnie osobiście fakt, że coś zostało wzięte z IPN‑u niczego nie dowodzi. Dowodzi raczej, która opcja dopchała się do władzy. Cenckiewicz mógłby być moim synem, a więc z racji wieku, wiedzy i doświadczenia powiem, że uprawia brutalną huliganerię w ramach ogólnego trendu antypolonizmu. W części następnej przeanalizuję, punkt po punkcie, „głupkowatość” i bezzasadność oskarżeń w dziedzinie teorii organizacji i zarządzania, które stanowią podstawę aktu oskarżenia.

 

Mira Modelska‑Creech

Comments are closed.