Mariusz Szymojko – Fryzjer gwiazd, ambasador marki René Furterer w Polsce

Możliwość komentowania Mariusz Szymojko – Fryzjer gwiazd, ambasador marki René Furterer w Polsce została wyłączona Fryzjerstwo, Ludzie, Sztuka

Pracował w Tel Awiwie, Paryżu, Rzymie, a M-szymojko-logo-wektoroweostatnie doświadczenie zdobywał w Stanach Zjednoczonych. Wychowywał się we fryzjerskiej rodzinie, bo fach dzieli z mamą i siostrami.

Skromny, ale i pewny swoich umiejętności. Wymaga od siebie, ale i od innych. Choć nazywany jest fryzjerem gwiazd, jak sam mówi dla niego każdy klient jest równy. O pasji do fryzjerstwa, trudnych początkach i o tym czym się różni gwiazda od celebryty – Mariusz Szymojko w rozmowie z magazynem ELITY.

ELITY: Kiedy po raz pierwszy stwierdził Pan, że będzie fryzjerem?

Mariusz Szymojko: Kiedy miałem 13 lat, ale wtedy wiedziała o tym jedynie moja podświadomość. Nie miałem odwagi zaraz po podstawówce iść do szkoły fryzjerskiej, bo moi koledzy śmiali się, że chcę sobie wybrać babski zawód, poszedłem więc do Technikum Elektronicznego. Po miesiącu stwierdziłem, że to nie dla mnie  i wracając ze szkoły wyrzuciłem plecak do rzeki. Kiedy wszedłem do domu,  mama zapytała mnie –  gdzie jest plecak, a ja jej odpowiedziałem, że… pływa. Wtedy o dziwo klasnęła w ręce i uświadomiła sobie, że w końcu pójdę w jej ślady i przestanę wstydzić się tego, że chcę.

ELITY: Jako nastolatek zdobywał Pan pierwsze fryzjerskie szlify. Jakie doświadczenia przywiózł Pan z Paryża?

MS: Tak, gdy miałem 18 lat dostałem się na staż do salonu fryzjerskiego położonego na Polach Elizejskich w Paryżu. W pobliżu znalazłem też mieszkanie. Nie ważne, że w sześć osób mieszkaliśmy w małej 29-metrowej kawalerce. To był mój pierwszy zagraniczny wyjazd, a satysfakcja była podwójna, bo sam na niego zarobiłem. Jedyne czego oczekiwałem od tego wyjazdu to móc popatrzeć jak pracują najlepsi. Nawet kosztem tego, że głównie czyściłem miski i wycierałem  podłogi. Dziś patrzę na to jak na ogromną lekcję pokory i szacunku do zawodu.

ELITY: A wyjazd do Stanów Zjednoczonych? To również lekcja pokory?

MS: Do Hollywood pojechałem w sierpniu ubiegłego roku, już jako doświadczony fryzjer. Podpatrywałem tamtejszych stylistów z perspektywy profesjonalisty. Zadziwiło mnie to, że brakuje im odwagi. Ze strachu przed pozwami nie strzygą włosów na krótko.

ELITY: To gdzie robi się fryzury lepiej?

MS: W Polsce, dlatego że tutaj my fryzjerzy umiemy robić wszystko. A tam są jedynie specjaliści od etapów  np. od koloryzacji, od strzyżenia, od czesania, od mycia itd. W jednym salonie często jest ze 20 osób samej obsługi, a to wprowadza do pracy chaos. Klientka może czuć się zagubiona choć wiele zależy od managera, który to poprowadzi. W każdym razie taki podział obowiązków do mnie zupełnie nie przemawia.

ELITY: A Pan się czuje artysta?_A219798

MS: Tak, lecz na fryzjerstwie  – choć to moja największa pasja – nie kończy się mój świat. Oprócz tego projektuję ubrania, meble i wnętrza. Sam zaprojektowałem m.in. wnętrze mojego i wielu innych salonów fryzjerskich. W wolnych chwilach maluję też obrazy.

ELITY: Prawdziwy człowiek renesansu. A Pan ma apetyt na sławę?

MS: Nie, absolutnie nie. Nie interesuje mnie też pozowanie na ściankach i chodzenie od imprezy do imprezy. Wolę pracować.

ELITY: Pytanie tylko czy gwiazdy to kupią?

MS: W swojej wieloletniej karierze fryzjerskiej spotkałem wiele gwiazd. Wiem, że prawdziwą klasę można poznać po sposobie zachowania danej osoby. Weźmy pod uwagę np. Danutę Stenkę. Poznałem ją podczas koncertu, na którym była jedną z 18 gwiazd. Jako jedyna, gdy zobaczyła, że wychodzę – pobiegła za mną, żeby podziękować mi za współpracę. Kolejną skromną i w pełni profesjonalną znaną osobą jest Ewa Gawryluk, która jest zawsze punktualna i gotowa do pracy. Wiem to, bo jest moją muzą i ambasadorką.

ELITY: Jacy są Pańscy klienci?

MS: Ja mam klientki od gwiazd topowych, aż po takie, które przez kilka miesięcy odkładają pieniądze, żeby przynajmniej raz na pół roku mieć dobrze zrobioną fryzurę. Dla mnie każdy klient jest równy.

ELITY: Dlaczego został Pan ambasadorem marki René Furterer?_A218939

MS: Zdaniem specjalistów marki René Furterer skóra jest jak ziemia dla roślin. Jeżeli jest żyzna i zdrowa to wszystko na niej urośnie. Jeżeli jest przesuszona nie będziemy zadowoleni z plonów. Podobnie jest ze skórą głowy, bowiem od jej kondycji zależy kondycja włosa. Po raz pierwszy z kosmetykami René Furterer zetknąłem się 13 lat temu we Francji. Tam ta marka jest obecna od 1959 roku. Założeniem tej firmy jest stworzenie kosmetyku, który jest dla włosa i skóry głowy lekiem, dlatego wszystkie preparaty tej marki są tworzone w warunkach farmaceutycznych.

ELITY: Podobno kosmetyki René Furterer stosuje wiele gwiazd?1(5)

MS: Tak, jedną z nich jest nasza ambasadorka Ewa Gawryluk. Kiedy Ewa trafiła do mnie jej włosy były delikatne i  przesuszone. Teraz stosuje pielęgnację na maśle Karité, które nawilża, a także wyrównuje pH skóry głowy jak i włosów. Zawarty w kosmetyku ocet z wiśni zamyka łuski włosa, nadając im połysk.

ELITY: Jaki ma Pan plany na najbliższy czas?

MS: Niedługo otwieram nowy salon w centrum Warszawy. Mój obecny gabinet jest umiejscowiony w Julianowie koło Konstancina, bo takie było jego założenie – z dala od miejskiego zgiełku stolicy. Chcemy jednak się rozwijać i w nowym zakładzie pojawi się wiele nowoczesnych rozwiązań m.in. pracujemy nad specjalną aplikacją, która ułatwi kontakt pomiędzy fryzjerem, a klientami i sprawi, że kobiety już nigdy nie będą płakały po wizycie u fryzjera. Chyba, że ze szczęścia.

ELITY: Dziękuję za rozmowę

zdjęcia w artykule: Joanna Sibilska
www.studioszymojko.pl

Futra, Ludzie, Moda

9387

KORCZAK I SYN – czyli kożuchy...

17 stycznia 2016

Najlepszej jakości futra, staranne wykończenia i fachowa wiedza to wszystko...

Read article

Futra, Moda

4463

Vinicio Pajaro

21 września 2015

Vinicio Pajaro mieści się w krakowskich wnętrzach Likus Concept...

Read article

Sylwester Zacheja – fotograf

 –  inżynier mechanik “z duszą”, po części informatyk i poligraf, pasjonat fotografii, samouk. Przez ponad 20 lat zajmowało go przede wszystkim fotografowanie przyrody i krajobrazów. To jest jego żywioł – życie w zgodzie i bliskości z Naturą. Zdjęcia robił najpierw przy okazji wyjazdów rodzinnych, a z czasem wraz z kolegą zaczęli planować wyjazdy tylko na zdjęcia. Tak …

Comments are closed.