SZOSTAK ATELIER

Możliwość komentowania SZOSTAK ATELIER została wyłączona Design, Ludzie

Rozmowa z panem Witoldem Szostakiem, projektantem i właścicielem krakowskiego studia Szostak Atelier Rozmawiała Sylwia Wesołowska

Szostak Atelier jest na rynku od wielu lat. Jak pana studio zmieniło się od początku istnienia?

• Pierwszy okres działalności był bardzo odkrywczy. Poznawałem przede wszystkim siebie, swoje możliwości, czułem wewnętrzny przymus, żeby eksperymentować, ale nie zostawiałem sobie na to czasu. Bywało, że szedłem w niewłaściwym kierunku, ale i takie doświadczenia były mi potrzebne. Wciąż odczuwałem wielką przyjemność z pracy i angażowałem się całym sobą. Łączyłem ze sobą różne materiały, zauważyłem, że potrafię nad nimi zapanować i to dało mi siłę do tworzenia coraz śmielszych projektów. Przełomowym projektem był olbrzymi wentylator Big Fan. Wykorzystałem drewno tekowe, metal, żaglowy dakron. Wtedy uświadomiłem sobie, że wiem, co chcę robić. Dzisiaj atelier to rodzinna pracownia, moja córka Małgorzata pełni rolę menadżerki oraz zajmuje się promocją. Wspólnie omawiamy sprawy dotyczące kolejnych kroków rozwoju naszego atelier.

Pana najnowsza kolekcja „Finish” odniosła wielki sukces na targach designu w Helsinkach. Czym zachwycili się Finowie?

• W Helsinkach byliśmy jedynymi wystawcami z Polski. Pokazaliśmy kolekcję złożoną z fotela z podnóżkiem i wentylatorem. Tu zastosowałem drewno wenge, stal nierdzewną, dakron i skórę. Oprócz tego zaprezentowaliśmy Fotel Pneumatyczny z wykorzystaniem sprężyn gazowych, wieszak na ubrania Kamerdyner, lampy wiszące, stojące i wspornikowe. Zwiedzający dostrzegli niepowtarzalny charakter obiektów, widzieli przemawiające przez nie historie oraz szereg konotacji, podziwiali jakość, kunszt wykonania.

Większość artystów szuka inspiracji. Pan swoje nosi w głowie od wielu lat. W jaki sposób tam trafiły?

• Noszę w głowie obrazy zapamiętane nawet z dziecięcych lat. Są to elementy architektury, wspomnienia ze spotkań, miejsca czy przypadkowe przedmioty. Kiedyś nie skupiałem na nich uwagi, nie wiedziałem, dlaczego mnie fascynują. Dziś do mnie wracają, zrozumiałem, dlaczego są w mojej głowie, wciąż myślę, jak łączyć materiały, by stworzyć z nich obiekty inspirowane obrazami z przeszłości. Odkrywam je na nowo i staram się utrwalić w każdym kolejnym przedmiocie.

Każdy z tych przedmiotów jest unikatowy, wykonany własnoręcznie, jedyny w swoim rodzaju. Do jakich klientów trafiają pana kolekcje?

• Rzeczywiście każdy przedmiot jest w całości wykonany przeze mnie. Jest to długotrwały proces, zajmujący wiele godzin ciężkiej pracy. Gotowy produkt trafia do klientów, którzy pragną mieć coś wyjątkowego, unikatowego, podobnie odczuwają. Z mojego doświadczenia wynika, że produkty hand made są bardziej doceniane za granicą, w Polsce ten trend jest już zauważalny i szybko się rozwija. Wiele przedmiotów wykonuję na indywidualne zamówienie klienta, których bazą są prezentowane przeze mnie obiekty. Taki model cechuje niepowtarzalność i elitarność, a tego nie znajdziemy w przedmiotach produkowanych w fabryce.

Obecnie pracuje pan nad nową linią przedmiotów użytkowych. Proszę o niej opowiedzieć.

• Od dawna pociąga mnie rzeźba i postanowiłem zapełnić tę niszę. Pracuję nad linią manekinów, czyli humanoidalnych wieszaków wolnostojących będących oryginalną i praktyczną częścią hallu czy garderoby. Mają wyglądać świetnie w ubraniu lub bez. Kolejnym pomysłem jest kolekcja lamp wiszących, powstałych z połączenia metalu, szkła i ceramiki. Pracuję również nad projektami klasycznych stołów i parawanów. Do współpracy przy realizacji tych przedmiotów zaprosiliśmy niewielkie manufaktury, które wykonują dla nas część elementów. Nowe projekty będą niebawem dostępne na rynku.

Dziękujemy za rozmowę.

Sylwia Wesołowska

PODPISY

Finish Collection. Fot. Studio Trzecie Oko

Fotel Pneumatyczny. Fot. Paweł Wieczorek

BigFan 2012 r. Przełomowy projekt. Fot. Paweł Wieczorek

Wieszak KAMERDYNER. Fot. Paweł Wieczorek

Lampa. Fot. Paweł Wieczorek

Wanna. Fot. Paweł Wieczorek

Comments are closed.