Pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego

Możliwość komentowania Pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego została wyłączona New, Wydarzenia

Czy musi dochodzić do tragedii jaką niosą pożary?


Postawiłem to pytanie, bo aż gotuje się we mnie oglądana na zdjęciach bezradność w walce z pożarem Biebrzańskiego Parku Narodowego. Pomijam głupotę wypalania traw, a zajmę się pożarem. Jest dla mnie niepojęte dlaczego w Polsce gasimy pożar w tak prymitywny sposób jak oglądany na zdjęciach w TV. Śmigłowiec nabiera wodę kubełkiem i leci z nią do pożaru. Zwalcza pożar 4 samoloty Dromader i strażacy tłumią go sikawkami i tłukąc łopatami. Dzieje się to w Polsce będącej światową potęgą w produkcji samolotów rolniczych i zwalczania pożarów, gdzie znajdują się setki, a może tysiące samolotów do takich działań. Istniały instytucje, piloci i cały personel, który zarabiał na świecie ogromne pieniądze dla kraju za świadczone usługi. Polska która w nie tak odległych czasach wykonywała niemal na całym świecie podobne usługi, we własnym kraju zachowuje się tak bezradnie.

Gdzie są te samoloty i instytucje, które powinny się tym zająć?

Pamiętam czasy, kiedy brałem udział w podobnych akcjach na terenie Egiptu, Sudanu, Algierii i Kanady.

Samolot M-18 Dromader konstrukcji PZL Mielec najtańszy w eksploatacji. Zabiera 2500 litrów cieczy lub środków rozpylających służących w agrolotnictwie lub do gaszenia pożarów. 
Samolot Antonow 2 (AN-2) wyprodukowanych w Mielcu ponad 12 tysięcy w większości dla Związku Radzieckiego.

Pod spodem ma zamontowane urządzenie rozpylające środki sypkie. Służący w wielu wersjach przeważnie w agrolotnictwie, ale także pożarnictwie, transporcie, pasażerski, skoków spadochronowych. Mógł startować nie tylko z lądowisk trawiastych, ale również z wody i śniegu.

Na tle stojących w sudańskiej bazie samolotów AN-2 stoją od lewej Mirosław Mikołajczyk, Franciszek Kaszuba, Tadeusz Śliwa, Jan Winczo i Teofil Lenartowicz
Mirosław Mikołajczyk i Teofil Lenartowicz podczas wspólnej pracy na afrykańskiej ziemi w Sudanie w 1974 roku. W głębi samolot AN-2, narzędzie naszej pracy podczas rozsiewania środków owadobójczych na plantacjach bawełny
Samolot M-15 Belphegor o napędzie odrzutowym produkowany w Mielcu dla ZSRR dla celów agrolotnictwa.
Samolot Kruk 106 produkcji PZL WSK Warszawa-Okęcie w akcji rozpylania środków owadobójczych nad lasem.
Samolot Gawron 101 produkcji PZL WSK Warszawa-Okęcie
Samolot Wilga 104 produkcji PZL WSK Warszawa-Okęcie

Akcje pożarowe znam z Kanady, natomiast pozostałe to agrolotnicze, ale wykonywane tym samym lotniczym sprzętem. Przykładowo w Kanadzie, określony teren lasów patrolował samolot Dromader, a w wypadku pożaru startowało więcej samolotów gaszących pożar. Dromader ilością 2500 litrów środków chemicznych, (nie wody) niszczył skutecznie chemiczną bombą znaczny obszar, tłumiąc ogień pianą z pod której ogień ponownie nie powstał. Dlaczego w Polsce nie można tego zrobić? Dzisiaj nie potrzeba nawet patrolować obszaru samolotem z powietrza, bo istnieją zdjęcia satelitarne mogące zasygnalizować pożar w zarodku. Często może wystarczać jeden samolot, startujący nawet z odległego miejsca, lub kilka samolotów, które natychmiast ugaszą pożar. Przecieram oczy i dziwię się, że u nas pożar BPN zasygnalizowały uciekające dzikie zwierzęta, jakby nie korzystano z dobrodziejstw techniki zdjęć satelitarnych. W efekcie zaczęto gasić znacznie rozprzestrzeniony pożar w niesamowicie prymitywny sposób.

Pod czerepem mojej głowy mnożą się pytania. Czy nie można przewidzieć, że w wypadku sygnalizowania nadejścia suszy wystąpią oprócz rolniczych strat także pożary? Dlaczego decyzjami nie uruchamia się podejmując umowy z Zakładem Usług Agrolotniczych, aby ten przygotował odpowiedni sprzęt, ludzi i był gotowy do działań? Dlaczego niszczeje w różnych instytucjach w bazach bezużytecznie stojący sprzęt lotniczy, skoro może on uratować tak cenne nasze narodowe dobro? Wprawdzie nie można rozsiewać obecnie środków chemicznych w agrolotnictwie, to jednak dla celów pożarnictwa sprzęt lotniczy należy stosować.

Nawet nie chcę pytaniami sięgać tak daleko, a mianowicie dlaczego zniszczyliśmy własny przemysł lotniczy, który mógł być kurą znoszącą złote jaja? Dlaczego pomogliśmy Amerykanom aby nasz przemysł zniszczyć, a następnie za bezcen go im sprzedaliśmy? Pisałem o tym kilka lat wcześniej, więc nie będę się powtarzał.
Czyż nie jest tak, że walczymy dopiero ze skutkami pożaru, zamiast nie dopuścić do jego rozprzestrzeniania? Czy nie jest to tak jak z pandemią, na którą czekaliśmy z otwartymi ramionami granic aż do nas przybędzie i się rozprzestrzeni? Dopiero jak pandemia dokładnie się rozlokowała, to zwarliśmy granice i walczymy z pandemią w podobnie nieudolny sposób jak z pożarem BPN.
Coś mi w tym wszystkim nie pasuje. Dlaczego jak otworzę telewizor, to najważniejszą sprawą są wybory zamiast kataklizmy, które coraz bardziej nam zagrażają? Odnoszę wrażenie jakby najważniejszą sprawą było trwanie przy władzy, lekceważąc wszystko inne co się wokół dzieje. Władza po to została wybrana przez społeczeństwo, aby stała na straży jego dóbr i służyła narodowi, a nie własnym partykularnym celom.

Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 26 kwietnia 2020 roku

Comments are closed.