To wręcz zaskakujące, że o siostrach Podgórskich dowiadujemy się 75 lat po wojnie i to w dodatku z książki zagranicznej autorki. Trzynaście istnień ludzkich uratowanych przez polską nastolatkę i jej siostrę będącą jeszcze dzieckiem to rzecz wręcz niepojęta i niemożliwa. I trzeba sobie zadać pytanie – dlaczego wśród tylu pozycji historycznych poruszających temat II wojny światowej, perypetii ludzkich, prześladowań, śmierci i okaleczeń psychicznych i fizycznych ta jedna przechodzi niemal bez echa.
To opowieść na fantastyczny scenariusz, który pokazałby nam, zwykłym śmiertelnikom, jak wielkie pokłady męstwa i uczciwości potrafią drzemać nawet w delikatnych istnieniach ludzkich.
Historia oparta na faktach, w której bohaterki: dwie młode dziewczyny, siostry Podgórskie, rzucone w okowy wojennej zawieruchy, walczą o przetrwanie w zwichrowanym wojną i podzielonym Sanem – Przemyślu.
Tuż przed wybuchem II wojny światowej poznajemy sylwetkę starszej z sióstr – Stefanii Podgórskiej, bystrej i pracowitej nastolatki zwanej przez zaprzyjaźnionych Fusią, która robi wszystko, by wyrwać się ze wsi. Dostaje pracę jako pomoc i ekspedientka w sklepie, którego właścicielami była żydowska rodzina Diamantów. Wybuch wojny przerywa wszystko: spokojne życie mieszkańców, przyjaźnie, jak i wykluwającą się miłość Stefanii do Izia – jednego z synów pani Diamant. Stefania nagle staje się matką dla własnej siostry, jak i ratownikiem dla swoich przyjaciół i znajomych.
W lipcu 1942 r. Niemcy tworzą getto w Przemyślu. Diamantowie przenoszą się na jego teren. Odtąd ze Stefanią będą porozumiewać się za pomocą listów. W jednym z nich bracia Maksymilian i Henryk Diamantowie poprosili Stefanię o pomoc. Ustalają, że Stefania przygotuje dla nich kryjówkę, w której będą mogli się schronić po ucieczce z getta. Najbezpieczniejszym miejscem były obrzeża miasta, więc Stefania i jej siostra Helena opuściły dotychczas zajmowane mieszkanie w centrum Przemyśla i przeniosły się na przedmieścia. Tam wynajęły domek jednorodzinny przy ul. Tatarskiej 3.
Przez jakiś czas utrzymują się z rzeczy pozostawionych w ukryciu przez panią Diamant. Zapobiegliwa Stefania handluje, kupuje i sprzedaje z zyskiem. Jednakże sytuacja utrzymania tak licznej gromady zmusza ją do znalezienia bezpieczniejszej posady. Po wielu przejściach udaje się jej zdobyć pracę w fabryce Wyrobów Metalowych Minerwa.
Latem 1943 r., niedługo przed likwidacją getta w Przemyślu, Diamantowie zdołali uciec i dostać się do domu Stefanii. Wbrew obwieszczeniom „Kara śmierci dla każdego, kto pomaga Żydom” siostry zapewniają im schronienie. Przyprowadzili z sobą jeszcze innych – łącznie 13 osób. Stefania przygotowała dla nich kryjówkę na strychu. Maksymilian Diamant wspominał po wojnie: „Jedna ze ścian strychu przytykała do dwupiętrowego domu i miała przybudowaną ścianę z poprzeczną belką i murkiem. Między tymi dwiema ściankami była bardzo mała przestrzeń. Pomyślałem sobie, że imitując przesunięcie tej ściany, można poszerzyć przestrzeń i tam właśnie przygotować miejsce dla kilku osób. Do zrobienia drugiej ściany potrzebowałem desek. Musiały one jednak być stare, podobne do istniejącej już ścianki […]. Potrzebne były również cegły na murek. Przyniesieniem cegieł zajęła się siostrzyczka Stefy […]. Schowek obliczony był na 7 osób. Tyle planowaliśmy sprowadzić. W niedługim czasie jednak znalazło się tu 13. Byli to – ja, brat Zawadzki z żoną (Danuta Karfiot), Jan Dorlich, Władysław Orlicz-Szylinger z córką Krystyną, Siunek i Leon Hirszowie, Jeleński z żoną Krystyną i Cymermanowa z dwojgiem dzieci – Cesią i Jankiem”.
Helena, młodsza siostra Stefani, zajmowała się ukrywanymi. Przynosiła im posiłki i wodę do mycia, prała odzież, a także wynosiła nieczystości. Stefania zaopatrywała Żydów w żywność, lecz by nie wzbudzać podejrzeń u sąsiadów, kupowała ją w różnych miejscach i przynosiła do domu o różnych porach. Siostry Podgórskie zdawały sobie sprawę, że sąsiedzi domyślają się, że mieszkają u nich Żydzi, nikt jednak nie doniósł o tym Niemcom.
Ukrywający się w ciągu dnia przebywali w kryjówce lub w mieszkaniu Podgórskich, bowiem każda próba wyjścia na zewnątrz mogła skończyć się donosem. Niestety w niedługim czasie do ich domu zostały dokwaterowane niemieckie pielęgniarki. Głód, niedostatek, strach, ciasnota i choroby doprowadzały ich do skrajności. Każde pukanie do drzwi może być ostatnim, jakie usłyszą.
Jak dowiadujemy się z relacji siostry Heleny, kiedy nadarzała się sposobność, wszyscy wieczorami wychodzili z ukrycia, otwierano okno i w ten sposób oddychali, ciesząc się krótkim momentem swobody.
Helena wspomina również, iż jako dziecko nie mogła bawić się z innymi. Nikt jej niczego nie tłumaczył. Często zapłakana, siedząc w kościele, wyciszała się, słuchając muzyki organowej. Tuż po wyzwoleniu, kiedy Rosjanie wkroczyli do Przemyśla i cała grupa ukrywających się została uwolniona, dla Heleny ogromnym szokiem było to, iż: „Żaden Żyd wtedy nie podziękował i nie pogłaskał po główce, nie powiedział nic – żaden! Ja tego nie potrafiłam zrozumieć. Dla dziecka było to niezrozumiałe”. (Rozmowa z Heleną Podgórską, bohaterką książki Sharon Cameron „Światło ukryte w mroku”).
Po zakończeniu wojny siostry Podgórskie utrzymywały kontakty z większością uratowanych Żydów. Maksymilian Diamant zmienił nazwisko na Józef Burzmiński i wziął ślub ze Stefanią.
„Światło ukryte w mroku” to historia ludzkich zachowań, ciągłego strachu i walki o przetrwanie. Cameron posłużyła się w swojej pracy zachowanymi przez Podgórską pamiętnikami, które posłużyły jej do rozwinięcia tej wspaniałej historii. Powieść została uzupełniona o liczne rozmowy z bezpośrednimi uczestnikami wydarzeń i ich potomkami, odnalezionymi dokumentami i fotografiami. Ciekawy materiał nie tylko dla interesujących się historią Przemyśla, ale także dla jego mieszkańców.
Sięgając po tę książkę, nie pozostajemy obojętni na emocje i wzruszenia, które towarzyszą nam do samego końca. Wraz z nimi odbywamy mozolną i trudną walkę o to, by było lepiej i bezpieczniej. Po prostu normalnie. I tak, jak mówi Helena Podgórska – najważniejsze jest to, żeby dobro zwyciężało zło.