Rozmawiamy z Januszem Kasztelewiczem, prezesem zarządu rodzinnego Gospodarstwa Pasiecznego „Sądecki Bartnik”
Coraz więcej uwagi poświęca się skuteczności produktów pszczelich w leczeniu. Jaką przyszłość ma apiterapia?
Pszczele produkty mają wielki potencjał zdrowotny. Ludzie wiedzieli o tym od wieków: kiedy nie było środków odkażających, do przemywania ran używali właśnie miodu. Pyłek kwiatowy i pierzga są źródłem witamin, mikroelementów i aminokwasów. Z kolei propolis, nazywany antybiotykiem XXI wieku, ma nie tylko działanie antybakteryjne. Coraz częściej wspomaga leczenie nowotworów, boreliozy, choroby Parkinsona; z badań wynika, że działa skutecznie także przy powikłaniach pocovidowych. W postaci maści propolisowej leczy choroby skóry. Coraz więcej osób przekonuje się także do terapii za pomocą jadu pszczół. Jest to kontrolowane wystawianie się na użądlenia. Jad pszczeli podnosi odporność, leczy bóle reumatyczne, ale też wspomaga leczenie stwardnienia rozsianego. Niestety, w Polsce specjalistów arpiterapeutów jest ciągle niewielu. Apiterapia jest wciąż dziedziną medycyny alternatywnej. Gdyby na uczelniach medycznych poświęcono temu zagadnieniu choćby jeden semestr, z pewnością wielu przyszłych lekarzy włączyłoby produkty pszczele do leczenia.
Pszczelarstwem zajmuje się Pan od kilkudziesięciu lat. Jak przez ten czas zmieniło się pasiecznictwo?
Zmian jest sporo. Kiedyś ule robiono z drewna, ważyły 20–30 kilogramów, a przewożenie ich było wysiłkiem. Mniej więcej 30 lat temu zaczęły pojawiać się ule z materiałów lekkich, ważą one niecałe 10 kilogramów. Kiedyś hodowca miał najwyżej kilkadziesiąt rodzin pszczelich.W tej chwili w Polsce mamy 80 tys. hodowców, z czego ok. 300 osób to pszczelarze zawodowi. Rodzin pszczelich jest łącznie około 2 mln. Pojawił się nowoczesny sprzęt, służący monitorowaniu pasiek, nowe typy ula, stale modyfikuje się metody gospodarowania. Nie zmienia się tylko jedno: bezpośredni kontakt pszczelarza z pszczołami. To fundament pszczelarzenia.
Na rynku pszczelarskim jest wiele odmian miodu. Czym powinni kierować się konsumenci przy jego wyborze?
Najlepszy jest produkt polski lub pochodzący z Unii Europejskiej. Są to miody zdrowe i bardzo aromatyczne. Przykładowo: miód lipowy polecany jest przy przeziębieniach, gryczany zawiera dużo rutyny, co służy uszczelnieniu naczyń krwionośnych i wspomaga układ krążenia, a miód akacjowy mogą spożywać nawet osoby z cukrzycą. Na dolnej półce cenowej znajdziemy miody wielokwiatowe, rzepakowe i słonecznikowe, droższe są miody z akacji, lipy, gryki, nektarowo-spadziowe, faceliowe i nawłociowe. Najwięcej musimy zapłacić za spadziowe i wrzosowe, ale też one są najbardziej wartościowe, zawierają najwięcej przeciwutleniaczy.
„Sądecki Bartnik” to miejsce, gdzie z produktów pszczelich korzysta się na różne sposoby. Dlaczego warto tu przyjechać?
„Sądecki Bartnik” to gospodarstwo pszczelarskie, położone w pięknej sądeckiej kotlinie, które najogólniej mówiąc propaguje zdrowy styl życia, bo nie ograniczamy się jedynie do produkcji i sprzedaży miodu, kosmetyków czy produktów leczniczych. Na terenie naszego gospodarstwa są też inne atrakcje. Można zajrzeć do Muzeum Pszczelarstwa, gdzie zgromadziliśmy wiele ciekawych eksponatów, czy też skansenu uli figuralnych, z wiekowymi ulami z naszej części Europy, ale także Afryki. Atrakcją są apidomki, gdzie można poddać się uloterapii, która polega na oddychaniu powietrzem prosto z ula. Taka inhalacja poprawia samopoczucie, leczy nerwice, wspiera odporność, wspomaga leczenie astmy, alergii, infekcji układu oddechowego. Z myślą o najmłodszych otworzyliśmy drzwi do zagrody ze zwierzętami gospodarskimi, mamy też plac zabaw. Do dyspozycji gości są: zaplecze hotelowe, restauracja serwująca dania polskiej kuchni zaprawione miodem, mamy również zaplecze konferencyjne, warsztatowe, edukacyjne. Organizujemy spotkania, wernisaże, wystawy, imprezy, w tym od 29 lat Biesiadę u Bartnika, która już na stałe wpisała się w kalendarz pszczelarzy. Na terenie naszego gospodarstwa sezon trwa cały rok.
Dziękuję za rozmowę.