Ryszard Rogala

Możliwość komentowania Ryszard Rogala została wyłączona Ludzie, Sztuka

– urodził się w Łodzi. W 1971 r. ukończył Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Warszawie. Studiował na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Stypendysta Akademii Sztuk Użytkowych oraz Uniwersytetu Technicznego w Wiedniu.

Od 1978 roku pracuje  w Zakładzie Rysunku, Malarstwa i Rzeźby Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej, obecnie na stanowisku starszego wykładowcy. Prezes Stowarzyszenia Akwarelistów Polskich. Uprawia akwarelę, rysunek, pastel oraz inne techniki malarskie. Uczestnik licznych wystaw indywidualnych i zbiorowych. Prowadzi autorską pracownię  architektoniczną  „STUDIO R”. Jest czynnym architektem, laureatem licznych konkursów architektonicznych i urbanistycznych.

 1. Liguria. Hiszpania

Czym jest dla pana ta cudowna sztuka jaką jest malowanie?

Malowanie  jest dla mnie czymś  więcej  niż  tylko  tworzeniem  obrazów; –  jest to raczej sposób na życie, chwytanie nastoju, atmosfery czy kolorytu miejsca; – ma w sobie coś z przygody, a namalowany lub „niedokończony  malowaniem”  kadr –  to zatrzymanie czasu, chwil, które tak szybko przemijają.

Który z malarzy jest dla pana guru tej sztuki.

Jest i było wielu znakomitych akwarelistów. U jednych podziwiam warsztat, u innych inwencję twórczą, wyobraźnię czy też znakomitą „malarskość” jak w przypadku francuskiego akwarelisty Marca Folly.  Każdy z nich postrzega świat trochę  inaczej i to jest piękne…  nie wyróżnię więc nikogo.

Jako malarz, jak by się pan określił, jako…

 Można  mnie nazwać  „twórcą  przydrożnym,  przykrawężnikowym,  przyściennym,  polnym, miejski” czy jeszcze kimś tam…..  Siadam sobie na stołeczku rybackim,  rozkładam warsztat,  a kiedy biorę do ręki pędzel, — zaczyna się przygoda i  pewna historia.

Maluję , patrzę i myślę, … Maluję  i  słucham ; –  odgłosów miasta, szmeru  wypowiadanych zdań,  szumu  przejeżdżających samochodów.  Czasem się całkowicie wyłączam,  a czasem  wdaję w rozmowy z przygodnymi ludźmi.

Ktoś poczęstuje herbatą, przyniesie piwo lub wino, opowie historię swojego życia , zagra na gitarze…

Pamiętam… malowałem w plenerze, obok  śpiewał  arię operową obdarzony pięknym głosem mężczyzna. Rewelacja! Do dziś patrzę na powstałą wówczas akwarelę i słyszę jego głos ……  Padał deszcz  w Kazimierzu , on śpiewał,  a ja malowałem.

Z czym lub do czego porównał by pan swoje akwarele.

Lwów

Lwów

Moje akwarele są jak książki – jak dokończone i niedokończone historie,  jak zdarzenia, które nigdy się już nie zdarzą… jak zaklęte chwile czasu.

To moja historia – każdy obraz, rysunek to kawałek mojego życia – to energia która do mnie wraca;  kiedy oglądam moje prace przeżywam na nowo tamten świat, który wtedy był ze mną; wracają obrazy, słyszę głosy i czuję zapachy  – jest mi zimno lub gorąco – czas powraca, a ja odnajduję siebie tamtych lat.

Akwarela jako technika malarska  – jak mi się zdaje  – nie jest taka łatwa do opanowania, jak malarstwo sztalugowe. Jak pan to widzi z perspektywy profesjonalisty.

Akwarela jest kapryśna, niecierpliwa, czasem nieznośna – nieprzewidywalna i pełna niespodzianek… Czasem udaje  mi się  jednak, „chwycić Pana Boga za nogę” i wtedy czuję na plecach przejmujący dreszcz emocji…, który  wynagradza mi stres i uporczywą  walkę z materią…

Czy maluje pan tylko i wyłącznie w plenerze czy też bywa, ze zamyka się pan w czterech ścianach

SAN GIMINIANO

SAN GIMINIANO

pracowni i w samotności, odizolowany od świata tworzy swoje dzieła.

Rzadko maluję w pracowni. Obrazy powstałe w atelier to inny, przetworzony świat – a te które łapałem niecierpliwie w naturze, często niedokończone i pełne niedomówień to moje życie i mój ekshibicjonizm.

Kiedy maluję w pracowni, moje obrazy otrzymują jakby nowe Zycie, mam wtedy dystans do wcześniej zrobionych szkiców i zdjęć, brakuje mi może więcej luzu? Nic nie jest przecież takim, jak nam się wydaje.

Na czym polega pańska technika malowania, czy wraz z „tematem” ma pan wszystko z góry ułożone, przygotowane np. ołówki, wybrane rodzaje pędzli.

Cortona

Cortona

Maluję cienkim pędzlem,  a potem złoszczę się na siebie że za bardzo „wchodzę w detal”  – ale ten precyzyjny pędzel  bywa  tak uwodzicielski , że nie potrafię się oprzeć. Maluję bez podrysu – fascynuje mnie kreska,  jak również rozlewająca się przypadkowo na kartce papieru plama, którą delikatnie steruję tkwiąc w zachwycie nad cudem „samo-tworzenia”. Potem tylko kilka kropek, kresek ….   Kreska inaczej wygląda na mokrej plamie, inaczej na prawie suchej   –   zawsze inaczej… Jestem  optymistą  i maluję radośnie.

Jest pan znakomitym obserwatorem tego wszystkiego co Pana otacza nie wyłączając wręcz takich zjawisk jak temperatura, smak, zapach, piękno i brzydota wręcz szpetność. Co pana w tym zaskakuje, fascynuje, co prowokuje.

Natura mnie wzrusza i nawet brzydota ( a może zwłaszcza brzydota) staje się    godną uwagi i zanotowania. Kiedyś malowałem wiszącą bieliznę na  balustradzie starego drewnianego domu, siedząc obok śmierdzącego wychodka;   –  smród mi nie przeszkadzał a nawet w jakiś sposób mobilizował, prowokował szybkie decyzje .

Poranek. Hiszpania

Poranek. Hiszpania

Osiągnął pan już bardzo wiele. Można powiedzieć, iż jest pan artystą spełnionym. Jak zatem widzi pan siebie w najbliższej przyszłości jako malarza – akwarelistę .

Myślę, że wszystko  przede mną, teraz przecież „już  wiem  jak mam malować”,  – każdego roku na wiosnę budzą się we mnie instynkty myśliwego i poszukiwacza wzruszeń.  Ale gdyby ktoś zapytał mnie jak należy to robić, jaka powinna być ta akwarela, to chyba nie potrafiłbym odpowiedzieć, bo naprawdę sam nie wiem…                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 Rozmawiał z artystą

Zygmunt K. Jagodziński

Comments are closed.