89 letni Pan Kazimierz pomaga przy pandemii
Pan Kazimierz Domański, 89 letni emeryt, znany jest mieszkańcom Garwolina ze swojej pasji przychodzenia z pomocą ludziom w potrzebie.
Przez dziesiątki lat prowadził jeden z najlepszych w mieście zakładów krawieckich. Ponieważ kochał swój zawód i szył z zamiłowaniem, praca paliła mu się rękach. Jak kiedyś powiedział, gdyby policzyć uszyte przez siebie ubiory, to odziałby w nie każdego z mieszkańców Garwolina, i to co najmniej dwukrotnie.
Jeszcze głębszym uczuciem Pan Kazimierz darzy swoją małżonkę, Mariannę, która przez 68 lat małżeństwa prowadzi gospodarstwo domowe, a wcześniej pomagała mu w pracy w warsztacie krawieckim. Żyjące w wielkiej zgodzie i wzajemnym szacunku małżeństwo wychowało piątkę udanych dzieci. Stadło doczekało się 13 wnucząt i 10 prawnucząt.
Po przejściu na emeryturę Pan Kazimierz pracował nadal, ale tylko na rzecz odkrytej w sobie jeszcze w latach młodzieńczych pasji pomagania ludziom w potrzebie. Szył spodnie, kamizelki, wdzianka, czapki, rękawiczki i wszystkie te przedmioty przekazywał nieodpłatnie rodzinom najuboższym. Przez wiele lat pracował na rzecz Caritasu, organizował zbiórki pieniężne, gromadził dary rzeczowe i przygotowywał paczki, przekazywane następnie potrzebującym.

Na nic nie czekał i nie zwlekał. Przygotowywane przez siebie i kolegów z Caritasu prezenty serca osobiście zawoził na rowerze do każdego wyznaczonego domu. Z tamtych lat wiele osób doskonale pamięta jego charakterystyczną, wyprostowaną sylwetkę, młodzieńczy wigor i pasję.
Do hobby Pana Kazimierza należy utrzymywanie dużej podmiejskiej działki, której płody zawsze dzielone są na dwa: jedna część dla najbliższej rodziny, druga zaś dla dzieci z rodzin potrzebujących. W ten sposób rok w rok po kilkadziesiąt kilogramów malin i orzechów włoskich, zawożonych rowerem, trafia jako dary do kilkunastu rodzin. Zbieranie grzybów leśnych również należy do pasji seniora, postępuje w nimi w ten sam sposób.
Gdy wybuchła pandemia koronawirusa, Pan Kazimierz jak zwykle nie zwlekał i zaczął szyć maseczki. Ponieważ w warsztacie przez lata nagromadził dużo stosownych materiałów, wystarczyło jedynie, jak nam powiedział, przysiąść się do maszyny i szyć. W ten sposób uszył dotychczas około180 maseczek, które oddawane są nieodpłatnie osobom potrzebującym. Spektakularnym wydarzeniem było ich przekazanie dla powszechnie szanowanych księży michalitów z Sanktuarium Maryjnego w Górkach.
Pan Kazimierz na tym nie poprzestaje, nadal szyje maseczki, czeka na zakończenie pandemii. Ma nadzieję, że w tym roku zbiory owoców i grzybów będą udane, a on jak zwykle wyruszy z pomocą dla swoich podopiecznych.